18 lip 2016

Published 05:25 by with 0 comment

Bowmore 12 Y.O. - Pokłoń się "Bowmore" - Degustacja #7

(czyt. bołmor) 

W 1716 roku Daniel Campbell za kwotę 9 tys. funtów, stanowiących rekompensatę za spalenie posiadłości podczas zamieszek wywołanych nałożeniem podatku od whisky, wykupił całą wyspę Islay, a jego wnuk wybudował tam pierwszą osadę o nazwie Bowmore. Bowmore to także  najstarsza destylarnia położona na wyspie, założona w 1779 roku wzdłuż wybrzeża Loch Indaal

samą gorzelnią wiąże się zabawna Legenda o diable, starającym się ukryć w okrągłym kościele . Przytaczaliśmy ją w ramach degustacji wypustu z serii Bowmore Legend. Mimo, że jest to jedno z  najbardziej znanych miejsc na Islay, zachowało swój tajemniczy i  wytworny klimat. Sama destylarnia oferuje rozbudowane centrum dla zwiedzających, z  możliwością wynajęcia przewodnika, degustacji produktów gorzelni i zakupów w firmowym sklepie.  

Whisky z Bowmore to dość charakterystyczny trunek i nie powinno stanowić problemu rozpoznanie go wśród reszty sąsiadów z wyspy. Nie tak ciężki jak Ardbeg, bardziej cytrusowy niż Bunnahabhain. Alkohol jest lekki, delikatnie winny i przyjemnie gryzący w podniebienie, przypominający dymnością, że nadal jesteśmy na Islay. Destylarnia do dziś słoduje około 40% jęczmienia lokalnie. Jest to jeden z powodów, dla których charakter destylatu pozostał oryginalny.  

W ofercie znajdziemy wiele różnych wypustów, zarówno określonych wiekiem (Bowmore 8 y.o., Bowmore 12y.o., Bowmore 15 y.o., Bowmore 17 y.o., Bowmore 21 y.o. i starsze), jak i wersje NAS, związane z określonym smakiem, mocą, czy maturacją. Bardzo ciekawym wypustem, cieszącym się dużym zainteresowaniem, jest Bowmore Devil's Cask, którego limitowanie do zaledwie 3 serii spowodowało wywindowanie cen i stworzyło nie lada gratkę dla kolekcjonerów.  


  
Tym razem usiedliśmy do wersji dwunastoletniej, będącej jeszcze chwilę temu podstawowym 
wypustem Bowmore. Jest to przyjemna whisky, stanowiąca dobry start dla osób mniej wtajemniczonych w paletę smaków Islay. Jej cena waha się w okolicach 140 zł, co nie zaskakuje, biorąc pod uwagę 40% zawartość alkoholu i prawdopodobne filtrowanie na zimno. Sama destylarnia twierdzi, że jest to czysta esencja Bowmore.  

Oko:  
Butelka standardowa dla wypustów destylarni. Cieszy oko jasne określenie wieku na etykiecie.  
Kolor trunku jasno miedziany.  

Zapach: 
Jest dymnie, cytrusowo, winnie, z nutą pomarańczowej skórki i soli morskiej. Zapach nie przytłacza 
i jest dobrze wyważony.  

Smak: 
W smaku oleista, mięsna i zaskakująco tropikalna. Na bokach języka uwydatnia się ananasowa  
winność i wytrawność. Nuty owocowe mieszają się z akcentami mięsnymi. Jakby przed wędzeniem zapeklować szynkę w owocowym soku z domieszkami imbiru i korzennych przypraw. Odrobinę brakuje mi tu pieprzności. Aż prosi się o większy ABV (alcohol by volume). W ustach przyjemnie i wręcz zbyt łagodnie, jak na mój gust.  

Finisz: 
Krótki i wytrawny. 

Podsumowanie: 
Jest lepiej niż w wersji Bowmore Legend, choć to wygrana o milimetry. W smaku bogatsza i przegryziona, niż młodsza siostra, ale są to niewielkie różnice. Oczywiście za podobną cenę nadal wybrałbym tę z określeniem wieku, ale w kieliszku miałbym pewnie problem z ich rozpoznaniem.  
Ta dwunastolatka to przyzwoita whisky za rozsądną cenę. Szału nie ma, a smaki winne nie są tym, co mnie przyciąga, jednak takiego połączenia torfowości i słodyczy nie oferuje inna destylarnia, co stanowi niezaprzeczalny atut Bowmore



Zobacz także: 

Autor:
Adam Kucharuk
Marika Wójcik - Kucharuk
      edit

0 komentarze:

Prześlij komentarz