29 sie 2016

Published 21:55 by with 0 comment

Whisky Festiwal - Jastrzębia Góra 2016 (PO) - Wydarzenia #3



 Stało się !!! Wróciliśmy z tegorocznego Whisky Festiwal w Jastrzębiej Górze i żyjemy. Ach, i co to za życie ! Ponad sto rożnych rodzajów whisky, kilkadziesiąt znanych marek, master classy, whisky, koncerty, stand-upy i whisky. Czy pisałem już o whisky? 

O przygotowaniach do wyjazdu pisaliśmy tutaj, więc nie będę tracił czasu i przejdę do szczegółów. A jest o czym pisać.

Pierwszy dzień spędziliśmy częściowo w drodze. Do Jastrzębiej Góry, dzięki pięknej pogodzie i natarciu rodaków na wybrzeże, dotarliśmy w piątek po południu i po delikatnym odświeżeniu się, złapaliśmy aparaty w dłonie i pomaszerowaliśmy do Domu Whisky. Mimo późnopopołudniowej godziny przed wejściem wciąż stały kolejki, co już nas zaskoczyło. Zakładaliśmy zwiększone zainteresowanie festiwalem, ale przyznam, że ogólna liczba uczestników przerosła nasze oczekiwania. Miejscami trudno było przejść, a co dopiero dopchać się do "kranika". 


Szybko spotkaliśmy znajome twarze. Janek z Johnnies Whiskies wskazał jego zdaniem najciekawsze butelki, Sebastian Lepa z Diageo polecił perełki z ich firmowego stoiska, a chłopaki z "Whisky my wife" wyzwali nas na pojedynek szachowy. Przyjęliśmy wyzwanie (rozłożymy Was na łopatki przy najbliższej okazji :-) ) i ruszyliśmy na podbój festiwalu. 



Wszędzie coś się działo. Na scenie festiwalowej ktoś (kogo szczerze mówiąc nie znam) starał się rozbawić gości. Zbudowane obok sceny igloo przyciągało tłumy gapiów. Stołówka pękała w szwach, dookoła krążyli dudziarze. W pierwszej chwili tworzyło to aurę sporego zamieszania. O ile w zeszłym roku miałem wrażenie, że festiwal przyciągnął głównie koneserów złotego trunku i gawędziarzy, tak w tym roku dla większości stał się chyba imprezowym biforkiem i afterkiem w jednym. Gdy słońce chyliło się ku ziemi, pierwsze zwłoki wynoszono za bramę. 


W tym czasie zdążyliśmy poznać propozycje wszystkich wystawców, a że w ramach dwudniowych zaproszeń otrzymaliśmy po dziesięć kuponów, postanowiliśmy je wykorzystać. Tu kolejna niespodzianka. Odnieśliśmy wrażenie, że mniej było propozycji w cenie biletu, a większość dość podstawowych edycji kosztowało jeden lub dwa kupony. Kolejny drobny zgrzyt, ale przestaliśmy kręcić nosami, będąc świadkami rozmowy przy stoisku Domu Whisky - w odpowiedzi na delikatne marudzenie klienta, pan w kilcie stwierdził, że jak on (narzekacz) zrobi festiwal, to niech go zaprosi, a wtedy ten chętnie zrewanżuje się oceną. Faktycznie, miał rację - przybyliśmy, aby celebrować dobro, jakim jest złota królowa alkoholi, a nie porównywać, czy ten, czy tamten festiwal był lepszy. Wzięliśmy się więc do roboty.

Dopiero głód wygnał nas poza tereny festiwalowe, a po jedzeniu zmęczenie wzięło górę. Jak się okazało, drugi dzień był prawdziwym strzałem w dziesiątkę i jakiekolwiek piątkowe zgrzyty poszły w zapomnienie, bo w sobotę...


W sobotę zaczęliśmy o dziesiątej. Ludzi garstka, stoiska otwarte i wreszcie możliwość uwiecznienia pięknych butelek w całej ich okazałości. O jedenastej siedziałem na piętrze Domu Whisky w towarzystwie Sir Colina Hampden - White'a oraz Charlesa MacLeana i nie wierzyłem, że chłonę wiedzę od największych znawców tematu w świecie whisky. Do degustacyjnych propozycji Stilnovisti - organizatora ww master class, podchodziliśmy ostrożnie, ponieważ poprzedniego dnia zapoznaliśmy się z Rage Whiksy i przypadek chciał, że zaczęliśmy od, delikatnie mówiąc, nieciekawej. 9-letni Girvan okazał się tak niesmacznym destylatem, że idąc śladami kilku wcześniejszych degustatorów szybko wylaliśmy pozostałości z kieliszków. Jak się potem przekonalismy, pozostałe wypusty były genialne i zarówno 5YO Blend Rage Whisky, 8YO Islay Rage Whisky, Peatside Rage Whisky, jak i Puffin Whisky 18 YO bardzo przypadły mi do gustu. 


W tak znamienitym towarzystwie rozmawialiśmy o filtracji na zimno, odpowiedniej maturacji, a także butelkowaniu alkoholu. Ku mojemu rozczarowaniu - nie byłem w stanie wyłapać aromatu wywaru z kurczaka w jednym z kieliszków, ale nie śmiem porównywać mojego nosa do nosów specjalistów. Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, a butelka 9-letniego Girvana, jaką dostałem w prezencie, opatrzona autografem mistrza MacLeana nagle zyskała wartość złota (choć pewnie nigdy nie zostanie otwarta).






Do degustacji wróciliśmy po lunchu. Przyszła pora na stoisko Diageo, gdzie Łukasz z Whisky Box przekonał nas do 14-letniego Clynelisha, 25-letniego Taliskera i 30-letniej Caol Ila, następnie na stoisku An.Ka Wines, Janek ugościł nas Longmornem, Caol Ilą w CS i Linkwoodem, a na koniec Daniel z Best Whisky Market nalał 12-letniego Highland Park, w wydaniu sprzed kilkudziesięciu lat. 

Najlepsze zostawiliśmy na koniec. Dzięki uprzejmości Diageo i Sebastiana Lepy - ambasadora firmy, mogliśmy spróbować whisky z najwyższej półki. Dzięki otrzymanym zaproszeniom liczyliśmy, że otrzymamy kieliszki z 14-letnim Clynelishem, 16-letnim Lagavulinem i 37-letną Brorą, co już przyprawiało o szybsze bicie serca. Brora to zamknięta destylarnia, której znakomite butelki warte są około 6 tysięcy złotych. Jak się okazało, prowadzący podkręcili temperaturę i zamiast Clynelisha na stole pojawiła się 32-letnia Port Ellen. Jeśli ktoś jej nie zna - ma do tego prawo. Cena butelki wynosi 11 tysięcy złotych, a kieliszek degustacyjny podczas festiwalu 80 kuponów (400 zł). Przy prezentacji butelki po sali przeszedł pomruk zdumienia, z którego można było zrozumieć głównie szczęśliwe "...o kur...". 






Sam miałem przyjemność degustować zarówno Brorę, jak i Port Ellen w zeszłym roku, podczas Diageo Special Releases 2015 i wtedy Brora została moją ulubioną whisky. Po tych kilku miesiącach zmieniam zdanie i Port Ellen zachwycił mnie na tyle, że po samej degustacji okazało się, że zakupione wcześniej kupony już mi się nie przydadzą. Jak mógłbym próbować innych wypustów po czymś takim? Jej złożoność, dymność, bogactwo i ciągła przemiana w kieliszku sprawiły, że przez kolejną godzinę błąkałem się pomiędzy wystawcami, nie mogąc się na nic zdecydować. Marcin chyba czuł to samo, choć nim zawładnęła Brora. 



Z "trudem" wydaliśmy nasze kupony, zapoznaliśmy się z kilkoma nowymi osobami (z którymi mamy nadzieję zobaczyć się podczas Live Warsaw Festiwal 2016 w Warszawie), wymieniliśmy ostatnimi komentarzami i wyszliśmy z uśmiechami na ustach. Na ostatni dram wybraliśmy Aberlour A'Bunadh batch no. 55 i pomaszerowaliśmy ku zachodzącemu słońcu. 




Kilka festiwalowych spostrzeżeń i refleksji:

Jako fanom Ardbega, bardzo spodobało nam się stoisko tej destylarni. W cenie biletu można było spróbować Ardbeg 10 Y.O., Ardbeg Uigeadail i Ardbeg Corryvreckan. Za trzy dodatkowe kupony dostępny był też tegoroczny Dark Cove, który zaciekawił nas głębią sherry i cierpkością na języku. Z mrocznego bagniska wersji Corryvreckan przeszliśmy spacerem do lasu - whisky przeobraziła się w wyciąg z igliwia i żywicy i było to dobre. 


Mieliśmy też możliwość spróbowania nowości na rynku alkoholowym w postaci bardzo młodych destylatów, które mimo rzekomego leżakowania w beczkach po innych alkoholach smakowały jak zwykły bimber. Pochodzimy z dzikiego wschodu i nie mamy nic przeciwko świeżemu destylatowi. Ba, zdecydowanie wspieramy rodzimą produkcję "na własne" potrzeby. Zdarza się jednak, że czasem coś nie trafi w nasze gusta, a te butelki zdecydowanie nie trafiły. 


Stoiska Best Whisky Market, An.Ka Wines i Domu Whisky zdawały się oferować najwięcej perełek, propozycji niezależnych bottlerów i wiekowych edycji znanych marek. Choć początkujący, jeszcze bez dogłębnej znajomości własnych upodobań, mogli być onieśmieleni i zagubieni, to dla osób świadomych punkty te stanowiły jedyne słuszne miejsce na całym festiwalu. 

M&P Alkohole stanęło na wysokości zadania i gdy już udało się dopchać do lady, można było spróbować ciekawych destylatów z Japonii, Indii, czy oczywiście Szkocji.  




Planujemy oczywiście odwiedzić festiwal w roku 2017, jednak mamy nadzieję, że będzie mu towarzyszył klimat "drugiego dnia" i powróci motyw przewodni, jakim jest miłość do whisky. Stand-upowcom, których występy bazują na szokowaniu podpitej publiczności słowem "cipa", dziękujemy. Uwielbiamy mroczny humor, nie mamy nic przeciwko wulgaryzmom, wtedy, gdy mają jakikolwiek sens, a tutaj go nie wychwyciliśmy. Koledzy kończący wieczór zgonem w asyście ochrony - macie cały rok, żeby nauczyć się wyłapywać dobry moment na odstawienie kieliszka! ;-)

Ostatnie słowa kierujemy ponownie do Sebastiana z Diageo - Dziękujemy :-) 

Autorzy:
Adam Kucharuk
Marika Wójcik - Kucharuk
Marcin Wójcik

Read More
      edit

24 sie 2016

Published 00:46 by with 0 comment

Whisky Festiwal - Jastrzębia Góra 2016 (PRZED) - Wydarzenia #2




Gdy w zeszłym roku zbliżaliśmy się do bram Domu Whisky w Jastrzębiej Górze, nie bardzo wiedziałem, czego się spodziewać. Słyszałem wiele dobrego o tym miejscu, a możliwość spróbowania ponad stu różnych rodzajów złotego trunku zaostrzała apetyt. Z drugiej strony, był to mój pierwszy festiwal whisky i czułem swego rodzaju tremę.
Na teren festiwalowy wszedłem więc podekscytowany,  z uśmiechem na twarzy, ale też z lekko ściśniętym żołądkiem. Liczba zwiedzających przerosła moje oczekiwania, a ich pewność siebie onieśmielała. W końcu nie miałem pojęcia, czego chcę spróbować, jakie smaki preferuję, a nawet jak wyrazić to, co czuje podczas degustacji. Gdy jednak w mojej dłoni znalazł się kieliszek, poczułem nowe siły i z otwartością podszedłem do tematu. Grunt to dobre nastawienie! :-)

Za kilka dni rusza kolejna edycja festiwalu. Postanowiłem więc zebrać najważniejsze informacje na jej temat i może odrobinę wspomóc nowo odwiedzających. Zapraszam do lektury. 

Whisky Festiwal organizowany w dniach 26-27 sierpnia przez Dom Whisky w Jastrzębiej Górze to trzecia edycja imprezy poświęconej tematowi bursztynowego eliksiru. Znajdziecie tu wielu znanych wystawców, przedstawicieli destylarni, ambasadorów marek, barmanów, szkoleniowców, blogerów, dziennikarzy i entuzjastów whisky



- Zobacz tegorocznych wystawców: http://festiwalwhisky.pl/wystawcy/

Podczas dwóch dni festiwalu, będziemy mogli spróbować wielu rożnych whisky, whiskey, bourbonów i bimbropodobnych tworów w cenie biletu. Znajdą się też takie dramy, za które będzie trzeba odrobinę dopłacić, ale możliwość napełnienia kieliszka wiekowym alkoholem, do którego na co dzień raczej nie ma dostępu, okazuje się niezwykle wartościowym doświadczeniem. Któż nie chciałby sięgnąć po smak Port Ellen, czy Brory? Po to ciułało się kieszonkowe cały rok ! :-)
Jeśli są to Twoje pierwsze doświadczenia z whisky, skorzystaj z kolorowej książeczki z nazwami wystawców i miejscem do zapisania not smakowych przy kolejnych kieliszkach. To ciekawe doświadczenie, gdy sięga się do niej po pewnym czasie i widzi rozwój palety smakowej lub samego sposobu jej opisywania. 


- Zobacz ogólne informacje dla zwiedzających i regulamin festiwalu: http://festiwalwhisky.pl/dla-zwiedzajacych/

Festiwal w Jastrzębiej Górze to nie tylko uczta dla zmysłów smaku i węchu. W ciągu dwóch dni otrzymamy możliwość wzięcia udziału w rożnego rodzaju eventach, takich jak: warsztaty gry na dudach, koncerty, stand-upy, konkursy, prelekcje i master classy. Szczególnie te ostatnie budzą duże zainteresowanie. Za dodatkową opłatą mamy możliwość odbycia godzinnego szkolenia z ambasadorami firm takich jak Grant's, Tullamore DEW, Bunnahabhain, czy Ardbeg, a po specjalnie przygotowanej degustacji wychodzimy z zabutelkowanym destylatem danego producenta w dłoni

- Zobacz listę dostępnych Master Class: http://festiwalwhisky.pl/masterclasses/

- Zobacz program festiwalowy: http://festiwalwhisky.pl/program-festiwalowy/

W zeszłym roku największe wrażenie zrobili na mnie uczestnicy festiwalu. Już po pierwszej wymianie doświadczeń znad kieliszków z zupełnie obcą osobą poczułem "connection" . W powietrzu unosi się aura życzliwości i wspólnej pasji (no i procentów). Nie jest to miejsce przygotowane pod "bifor" przed dalszą imprezą. Tu ludzie naprawdę rozwijają swoją pasję i zbierają kolejne doświadczenia, co bardzo szybko burzy wszelkie mury w postaci różnic wieku, płci, czy poziomu znajomości tematu. Uśmiechy na ustach towarzyszą zwiedzającym przez dwa dni, a ze swego doświadczenia mogę powiedzieć - bywa, że znacznie dłużej. 



Na koniec pozostaje kwestia cen. W tym roku są one ciut wyższe, niż poprzednio. Zmianą jest też opłata za master classy, jednak biorąc pod uwagę, że nie wychodzimy z pustymi rękoma - warto



- Zobacz ceny biletów: http://festiwalwhisky.pl/shop/

Nasza drużyna z Szach Malt rusza do Jastrzębiej Góry pełnym składem. Mamy nadzieję miło spędzić czas, spróbować określonych wypustów i wziąć udział w jednej z master class. Chętnie podzielimy się też naszymi doświadczeniami, czy poznamy naszych czytelników, więc jeśli zobaczycie nas gdzieś z lustrzanką w jednej i kieliszkiem w drugiej dłoni, walcie śmiało. Im nas więcej, tym lepiej.



Na koniec dodam tylko, że mimo wcześniejszych zapowiedzi odnośnie gorącego sezonu i trudności ze znalezieniem miejsc noclegowych, nie mieliśmy problemu z rezerwacją domku w okolicy jeszcze na tydzień przed imprezą. Nawet, jeśli przyjedziecie w ciemno, nie będziecie zmuszeni nocować pod gołym niebem (ze względów finansowych i zwykłego wygodnictwa, lepiej jednak uprzednio zrobić rekonesans). Zarówno Jastrzębia Góra, jak i okoliczne miejscowości oferują na tyle dużo opcji, że każdy znajdzie coś dla siebie. 

Do zobaczenia na miejscu !!!

Adam, Marika i Marcin. 

*zdjęcia pochodzą ze strony organizatora
Read More
      edit

21 sie 2016

Published 13:52 by with 0 comment

Moja Islay 2016 - Destylarnie: Ardbeg, Laphroaig, Lagavulin - wycieczka do Szkocji odc. 4


Drugi dzień naszego zwiedzania wyspy przeznaczyliśmy na wizyty w trzech destylarniach położonych najbliżej naszego centrum wypadowego: Ardbeg, Lagavulin i Laphroaig. Znajdują się one pomiędzy Callumkill a Port Ellen i dzieli je jakieś 5 do 15 minut spokojnym spacerkiem. Wzdłuż drogi znajduje się sfinansowana przez hojną UE trasa spacerowo-rowerowa, dzięki której będziemy mogli spokojnie przemieścić się z jednego do drugiego miejsca, podziwiając pastwiska pełne owiec i nadmorski krajobraz. Pamiętajmy o wcześniejszym zaplanowaniu poszczególnych atrakcji z pomocą Islay & Jura Destilleries Tour Times 2016


ARDBEG:

Nasza wyprawa do Ardbega rozpoczęła się właściwie dzień wcześniej. Wracając z późnego obiadu wstąpiliśmy do recepcji destylarni, aby spytać o dostępność wycieczek. Zapewniono nas, że kolejnego dnia nie będzie problemu z miejscami na wybrane wycieczki, podziękowaliśmy więc i udaliśmy się do domu. Jak się okazało rano, wyprzedził nas autobus pełen turystów i dostanie się na zwiedzanie z degustacją nie było możliwe. Nasze polskie charaktery dały o sobie znać i powiedzieliśmy, co o tym myślimy, w kontekście wczorajszych zapewnień o braku konieczności rezerwacji miejsc. Chłopak, który skonsternowany przyjął nasze uwagi, zniknął na chwilę, po czym okazało się, że na godzinę został naszym przewodnikiem - firma specjalnie dla nas zorganizowała osobną wycieczkę. Kolejny raz szkocka gościnność dała o sobie znać, a my dreptaliśmy w stronę magazynów, rzucając sobie skruszone spojrzenia. O wszystko wystarczy grzecznie poprosić!


Sama destylarnia powstała oficjalnie w 1815 roku, założona przez rodzinę MacDougall, choć już lata wcześniej (dzięki nie do końca legalnej działalności) alkohol płynął tu z alembików. Historia marki pełna jest wzlotów i upadków spowodowanych zmianami właścicieli. Dowiedzieliśmy się, że w pewnym momencie firmy nie stać było nawet na zburzenie zbędnych budynków i tylko dzięki temu zachowały się do dziś. Obecnie Ardbeg należy do Glenmorangie PLC, która z kolei została nabyta przez koncern Louis Vuitton Moet Hennessy w 2004 roku. 

Destylarnia otwarta jest dla zwiedzających od 9:30 do 17:00. Oferuje różne formy zwiedzania oraz odpoczynek w klimatycznej restauracji, gdzie będziemy mogli się posilić przed kolejną wycieczką. Za 5 funtów zostaniemy poinformowani o historii destylarni i zobaczymy cały proces produkcji. Jeśli jednak już widzieliśmy go w innym miejscu na wyspie, możemy spokojnie przejść do degustacji. Co ciekawe, w sklepie Ardbega możemy nabyć specjalne, niedostępne w normalnej sprzedaży butelki (np. Ardbeg Kildalton Cross, Supernova Comittee Release), od których ceny możemy odjąć wartość zakupionych biletów na podstawowe zwiedzanie. Dzięki temu np. Kildalton Cross, który w Polsce kosztuje około 3000 zł, będzie możliwy do kupienia po 120 funtów (minus 5 funtów za każdy bilet). 

W ofercie zwiedzania znajdują się:

- Ardbeg Full Range Tour & Tasting - 1.5 h, 20 funtów - jest to zwiedzanie destylarni połączone z degustacją podstawowych dramów destylarni. W cenie mozna było spróbować Ardbeg 10 Y.O., Ardbeg Uigeadail, Ardbeg Corryvreckan, Ardbeg Supernova Comittee Release i Kildalton Cross. Za dobre słowo polano nam także najnowszego wypustu - Ardbeg Dark Cove.

- Wood & Whisky in Warehouse 3 - 1 h, 30 funtów - czyli szkolenie dotyczące wpływu używanych tu beczek na alkohol, połączone ze zwiedzaniem magazynu nr 3 i degustacją.  

- Deconstructing the dram - 2.5 h, 40 funtów - degustacja wypustów Ardbeg połączona ze szkoleniem dotyczącym łączenia poszczególnych destylatów. 

- Bog off walk - 3 h, 50 funtów - to wycieczka śladem szkockiego torfu. Połączenie dłuższego spaceru, szkolenia, lunchu, degustacji i miło spędzonego czasu, choć należy pamiętać, że wycieczka uzależniona jest od pogody. 

- Loch Uigeadail Hike - 5-6 h, 80 funtów - to bardziej rozbudowana wycieczka do serca whisky, czyli nad jezioro z którego pobierana jest woda do jej produkcji.


Zdecydowanie polecamy degustację i zakupy w sklepie. Ze wszystkich destylarni, tylko Laphroaig był w stanie nas zainteresować jeszcze sklepowymi propozycjami, o czym niebawem. Z drugiej strony uprzejmie prosimy o wybaczenie, jeśli zbyt pochlebnie podchodzimy do Ardbega, ale ...uwielbiamy tę bagnistą whisky :-) 

Ardbeg Destillary
tel: (01496) 302244
lcampbell@glenmorangie.co.uk
www.ardbeg.com

LAPHROAIG:

Mimo, że bliżej z Ardbega było do Lagavulina, to akurat Laphroaig poszedł na drugi ogień. Po pierwsze - pasowały nam godziny zwiedzania. Po drugie jako członek Friends of Laphroaig, chciałem jak najszybciej dokonać inspekcji moich włości. 


Destylarnia została założona w tym samym okresie, co Ardbeg, jednak zarejestrowana kilka lat później. Nie przeszkadzało to jednak w świętowaniu niedawno 200 urodzin i wypuszczeniu na tę okazję Laphroaig Lore. Ze względu na pobieranie wody z tego samego źródła, co Lagavulin, obie destylarnie przez lata pogrążone były w sporach prawnych.  Po kilkukrotnej zmianie właścicieli Laphroaig obecnie należy do Suntory (Japończycy dotarli aż tu). 

Sam kompleks dostępny dla zwiedzających robi wrażenie. Destylarnia położona jest w malowniczej zatoczce, otoczona białymi murami i lasem. W swoim wnętrzu kryje miejsca produkcji i magazynowania whisky, a także sklep i muzeum. W sklepie wita się gości darmowym dramem i łakociami. Do wyboru mamy Laphroaig 10 Y.O., Select, Quarter Cask i Triple Wood, a także ciągutki i trufle o smaku whisky.  W cenie 45 funtów można było zakupić Laphroaig 10 Y.O. Cask Strenght Batch 008, który u nas w kraju jest praktycznie niedostępny. 
Niestety tym razem nasz urok osobisty nie zadziałał - wycieczka, którą mieliśmy w planach, odbyła się bez nas z powodu zbyt wielu chętnych. Postanowiliśmy więc, uzbrojeni w kieliszki, spędzić chwilę na słońcu i rozkoszować się pogodą. 




Friends of Laphroaig:

Jeśli należycie do Friends of Laphroaig (a czemu mielibyście nie należeć?), to nie możecie wyjechać bez odwiedzenia swojej stopy kwadratowej ziemi. W skrócie cały proces wygląda następująco: każda butelka Laphroaiga zawiera karteczkę z kodem, który po wpisaniu na stronie producenta zapewni nam status "przyjaciela destylarni". Dzięki temu mamy dostęp do zniżek, specjalnych promocji i wspomnianego skrawka ziemi na Islay. Otrzymujemy go w dożywotnią dzierżawę, a firma za jego użytkowanie wypłaca nam czynsz w postaci miniaturki Laphroaig 10 Y.O.. Wystarczy w muzeum wydrukować swój certyfikat, a w sklepie otrzymamy stempel (czynsz pobrano) i buteleczka jest nasza. Co ciekawe, okazało się, że jeśli znacie numer działki innego "przyjaciela", możecie w jego imieniu odebrać czynsz. Jako że jeden z naszych redaktorów nie mógł wybrać się z nami w podróż, ściągnęliśmy należność i po powrocie dostarczyliśmy do rąk własnych. 
Po otrzymaniu swojego drama możemy iść na pole, położone po drugiej stronie drogi dojazdowej do destylarni i odnaleźć swój skrawek ziemi, a następnie oznaczyć go dostępną w muzeum flagą w swoich narodowych barwach. Polski akurat zabrakło, więc przerobiliśmy delikatnie Austrię i BAM! - misja wykonana. 



W ofercie zwiedzania znajdują się:

- Destillery Tour - 1 h, 6 funtów - normalna wycieczka po destylarni z jednym kieliszkiem degustacyjnym w cenie. 

- Flavour Tasting - 3/4 h, 15 funtów - nie zwiedzamy, ale degustujemy podstawowe 3 wydania whisky i odpowiednio dobrany poczęstunek

- Premium Tasting - 1 h, 30 funtów - nie zwiedzamy, ale degustujemy 4 limitowane edycje whisky i odpowiednio dobrany poczęstunek

- Destiller's Wares - 2.5 h, 60 funtów - zwiedzanie połączone z degustacją wypustów prosto z beczek w magazynach, połączone z zabutelkowaniem 250 ml wybranego wypustu.

- Water Whisky Experiance - 4.5 h, 90 funtów - połączenie wszystkiego powyżej i więcej, tj. zwiedzanie destylarni, wycieczka do źródła wody używanej przez Laphroaig, cięcie torfu, lunch, degustacja wypustów z beczek i na koniec zabutelkowanie 250 ml wybranej whisky.

Laphroaig Destillery
tel: 44 (0)1496 302418
tourbookings@laphroaig.com
www.laphroaig.com


LAGAVULIN:

Na koniec przyszedł czas na Lagavulina. Ostrzegam, nie jestem jego fanem. Wiem, że wśród czytających znajdzie się kilka osób, które smak Lagavulina przenosi do krainy uniesienia, ale mnie jakoś nie zdołał poruszyć. Dlatego tę wycieczkę zostawiłem na koniec. Miałem nadzieję, że degustacja, zwiedzanie i sam klimat destylarni zrobią na mnie na tyle duże wrażenie, że wreszcie zmienię zdanie na temat ich produktów... Ale po kolei. 



Lagavulin często określana jest jako "the aristocrat of Islay". Z gaelickiego oznacza "młyn w małej dolinie / kotlinie". Został założony w 1937 roku i jego dzieje (jak wspomniałem wyżej) nierozłącznie związane są z sąsiadem - Laphroaigiem. Mimo wielu prób odtworzenia smaku wypustów sąsiada, zatrudnianiu ich pracowników, kopiowaniu urządzeń i zakupu tych samych produktów, nigdy nie udało się uzyskać podobnego smaku alkoholu. Obecnie destylarnia wchodzi w skład koncernu Diageo. Podstawowym wypustem jest Lagavulin 16 Y.O., który był wielokrotnie nagradzany i mimo swojej wysokiej ceny ma rzeszę fanów. Miałem okazję spróbować także wersji 12-letniej w sile beczki i dopiero ta edycja przemówiła moim językiem (Albo ja jej. Przy tej mocy można się pomylić.). 

Po wejściu do destylarni wita nas niewielki sklepik i odrobinę znudzeni pracownicy. Niby coś odpowiadali, ale w tak ospały sposób, że pierwsze wrażenie okazało się najsłabsze z wszystkich destylarni. Oferta sklepu tez nie zachwyciła, choć można było popodziwiać sobie butelki Port Ellen osiągające kosmiczne ceny. Zdecydowaliśmy się na wycieczkę ze zwiedzaniem, ale zmęczenie wzięło górę. Przewodnik silił się na dowcipy o tym, jak to w razie pożaru powinniśmy spokojnie udać się do wyjścia ewakuacyjnego, ale ze względu na płonący alkohol i tak pewnie nasz spokój zostanie zaburzony. Wszyscy zginiemy. Ha. Ha. Niesmak po żarcikach z powodzeniem zmyła degustacja. 



Po obejrzeniu całego kompleksu produkcyjnego, udaliśmy się na mieszczący się na tyłach szeroki pomost, z którego można było obserwować ruiny zamku Dunyvaig i zakotwiczone w zatoce żaglówki. Wyglądało to tak, jakby ktoś przypłynął sobie łodzią w okolice wyspy, podpłynął pontonem, wysiadł na degustację i ogólnie był na najlepszych wakacjach w życiu. Piękny widok. 


Następnie wróciliśmy do klimatycznej sali degustacyjnej i zostaliśmy poczęstowani pożegnalnym kieliszeczkiem do wyboru: Lagavulin 8 Y.O., Lagavulin 12 Y.O. i Lagavulin 16 Y.O.. Sącząc whisky obserwowaliśmy, jak pozostali wycieczkowicze po kryjomu chowali do kieszeni degustacyjne kieliszki i cichutko kierowali się do wyjścia. W nas po całym dniu nie została krztyna "krępacji". Brzęcząc szkłem przy każdym kroku pożegnaliśmy się z obsługą i poszliśmy w kierunku domu. 


W ofercie zwiedzania znajdują się:

- Distillery Tours  - 1 h, 6 funtów - zwiedzanie destylarni połączone z degustacją jednego wypustu z podstawowych edycji.  

- Warehouse Demonstration - 1 h, 23 funty - zwiedzanie ograniczone jedynie do magazynów destylarni i degustacji.

- Sensory Tasting Experience 1.5 h, 35 funtów - rozbudowana degustacja, połączona z odkrywaniem poszczególnych elementów palety danego wypustu whisky, a także szkolenie na temat używanych beczek.

- Core Range Tasting Tour  - 1 h, 15 funtów - degustacja wszystkich podstawowych edycji whisky destylarni.


Lagavulin Destillery
tel: 44(0)1496 302749 
lagavulin.distillery@diageo.com
www.discovering-distilleries.com/lagavulin

Zobacz także:


 
  

Read More
      edit