7 sie 2016

Published 23:08 by with 0 comment

Moja Islay 2016 - Historia wyspy i natura - wycieczka do Szkocji odc. 2



Islay to nie tylko jedna z wielu Szkockich wysp, to także jeden z pięciu przy Speyside, Highlands, Lowlands i Campbeltown regionów, na które podzielono szkocką produkcję whisky. Wypusty każdego z tych regionów charakteryzują się na tyle wyjątkowymi cechami, że wprawiony nos rozpozna od razu różnice pomiędzy kieliszkami. Mimo, że w dzisiejszych czasach produkcja whisky opiera się głównie na próbie trafienia w przyszłe zapotrzebowanie rynku, to nadal wyżej wymienione regiony starają się zachować swój lokalny klimat.

Jeśli po jednej stronie mapy aromatów whisky umiejscowimy te bliskie owocom, wonnym kwiatom, słodyczy i delikatności (charakterystyczne np. dla regionu Speyside), to po drugiej stronie zawsze znajdzie się Islay, ze swoimi fenolami, torfem, aromatami medycznymi i dymnymi. Skąd akurat taki podział? Odpowiedź jest prosta. Wszystkiemu winy jest terroir - zbiór czynników geograficznych, czy geologicznych danego obszaru, mający wpływ na produkt końcowy, w tym przypadku whisky. Jeśli chodzi o sam terroir w przypadku złotej królowej alkoholi, zdania są podzielone. Z jednej strony nie można z czystym sumieniem powiedzieć, że jakiś region obfituje tylko w dane aromaty, za co odpowiedzialne są lokalne składniki. W obecnych czasach woda do produkcji whisky często sprowadzana jest z innego regionu, a jęczmień pochodzi nawet z innego kraju. Dwie sąsiadujące ze sobą destylarnie, korzystające z tych samych składników mogą wyprodukować dwa zupełnie różne destylaty.


Z drugiej strony biorąc pod uwagę, że lokalne warunki zmusiły zamieszkujących dany region do produkcji takich, a nie innych wyrobów, należy zgodzić się, że gdyby nie charakterystyczny terroir, to pewnie w Szkocji można by uprawiać głównie ziemniaki, z których łatwiej wydestylować wódkę, niż whisky. Polska mogłaby korzystać z zapasów trzciny cukrowej, produkując rum, a Karaiby obsiane byłyby żytem. Jednak tak nie jest. Korzystamy z tego, co mamy pod ręką i co doskonale sprawdza się w danym klimacie. Jęczmień okazał się doskonałym wyborem w szorstkim, morskim klimacie Szkocji, a jego nadmiar posłużył do produkcji alkoholu. Czemu o tym piszemy?
Myśląc o Islay przed oczyma mamy grudy torfu, jakim opalano piece do suszenia zboża, a w ustach czujemy smak kolejowych podkładów. Tutaj torf towarzyszył osadnikom odkąd tylko się pojawili, a było to jeszcze na długo przed przybyciem wikingów. Nic więc dziwnego, że jest tak charakterystycznym elementem wytwarzanego tu alkoholu. Jak pisze Dave Broom w "Wielkim atlasie świata whisky" cyt.: "W Islay nie sposób uciec od torfu. To DNA tutejszych maltów". 


Oczywiście w tym momencie bardzo generalizujemy. Destylarnie takie jak Bunnahabhain, czy Bruichladdich szczycą się wypustami lekkimi, delikatnymi i niemal pozbawionymi wpływu fenoli. Nadal jednak zgniłe wodorosty zbite w ziemiste grudy są bezsprzecznie sztandarowym symbolem wyspy.
Podobno znawcy są w stanie rozpoznać alkohol destylowany ze słodu suszonego torfem pozyskanym z wyspy, od tego ze stałego lądu. Dla nas to jeszcze nieosiągalna sztuka, ale cel godny dążenia.

Na wyspie zachowały się pozostałości po odległych kulturach np. Celtów, czy Piktów. Krzyż Kildalton, mający kilkaset lat, jest tego najlepszym przykładem. Nie stoi on jednak w muzeum, ale dostępny jest dla każdego turysty odwiedzającego wyspę. To doskonały pokaz mentalnego spokoju jej mieszkańców.
Mimo, że nowożytna historia wyspy rozpoczyna się w okolicach XI wieku od poszukujących schronienia Irlandzkich mnichów (później z kaplicy św. Kierana), to sama destylacja alkoholu pojawiła się odrobinę później, za sprawą rodziny MacBeatha. Podobno jej członkowie służyli na dworze władców wyspy (klanu MacDonaldów) jako cyrulicy i medycy. Sama whisky miała powstać w okolicach XV wieku, choć daleko jej było do dzisiejszej formy.


W 1493 roku zakończyło się panowanie klanu MacDonaldów na wyspie.  Sprzymierzając się z królem Anglii, dopuścili się zdrady, a następnie zostali pokonani przez władcę Szkocji. Po krótkich walkach o wpływy, ostatecznie władzę nad wyspą roztoczyła rodzina Campbellów i sprawowała ją aż do XVIII wieku, kiedy zmuszona została do sprzedaży swoich terenów rodzinie Campbellów z Shawfiled. Ci drudzy mając poparcie szkockiego parlamentu i zyskawszy sporą rekompensatę za spalone podczas zamieszek nieruchomości w Glasgow, przenieśli swoje wpływy na Islay, zakładając tam później wioskę, a następnie pierwszą oficjalną destylarnię - Bowmore w 1768 roku.
Od tego czasu rozwój wyspy oparty był na wzroście znaczenia lokalnych upraw, destylowaniu alkoholu i rozbudowie infrastruktury. Choć kolejne lata miały okazać się trudnymi dla nowopowstałych gorzelni, wyspa ma się dobrze. Ani wojny, ani kryzysy finansowe, ani prohibicja, ani zmiany gustów konsumentów whisky nie zniszczyły ducha torfowego alkoholu.
Obecnie wyspę zamieszkuje ponad 3000 mieszkańców. Jej powierzchnia to 600 kilometrów kwadratowych, przy długości linii brzegowej 130 mil. Znajduje się tu 8 działających destylarni: Adrbeg, Bunnahabhain, Bruchladdich, Bowmore, Caol Ila, Laphroaig, Lagavulin i najmłodszy Kilchoman. 



Królowa Hebryd  - Islay i okoliczne wody, to także dom dla 200 różnych gatunków między innymi jeleniowatych, zajęczaków, gryzoni, fok, delfinów, wydr i mnóstwa ptaków, w tym, jak udało się nam osobiście przekonać - walecznych pawi. Te ostatnie podczas jednej z naszych wycieczek postanowiły popisać się przed swoimi paniami i przeprowadziły atak na nasze wynajęte autko. Myślicie, że warki silnika lub klakson je wystraszył? Mieszkańcy wyspy są nieugięci. Mimo przewagi tony metalu, to my ustąpiliśmy im pola mając na uwadze zarówno ich zdrowie, wygórowane ego, jak i ubezpieczenie AC auta.





Reasumując: nawet, jeśli nie jesteś fanem whisky (a próbowałeś być?) lub stan zdrowia nie pozwala na degustację, wyspa obfituje w wiele urozmaiceń w postaci malowniczych wycieczek, kulturowych zabytków, a także specyficznych smaków tutejszych kulinariów. 

Zobacz także:

      edit

0 komentarze:

Prześlij komentarz