14 cze 2016

Published 06:15 by with 0 comment

Pierwsze wyjście z mroku - COMA - Nie tylko whisky człowiek żyje #1


Jako, że nie tylko whiksy człowiek żyje (choć brzmi to bardzo zaskakująco z ust wiernego fana złotej królowej), staramy się trenować wszystkie nasze zmysły. W tym przypadku karmimy słuch dobrą muzyką, która zwykle puszczana jest z gramofonu, a kilka porządnych głośników powoduje delikatne wibracje w trzymanych w dłoniach kieliszkach. Szelest igły przesuwającej się po winylu, drżenie dłoni, gdy oglądamy okładki tego, co nowego nasz mistrz ceremonii zakupił i wreszcie wygodna kanapa, w której można zatopić problemy całego tygodnia - to jest to, co z powodzeniem ładuje nasze baterie. 

Mistrz ceremonii jest wybredny.  Nie wszystkie płyty trafiają pod igłę i nie każda edycja jest wystarczająco dobra, by cieszyć nasze uszy. Za każdym razem jednak, gdy trafiamy do jego Bat-jaskini czeka na nas coś wyjątkowego. Coś, co zwyczajną degustację przemienia w ucztę zmysłów. 

(Jeśli chodzi o wzrok, to nasz mistrz od lat prenumeruje Playboya, więc jest też na co...co poczytać). 

Tym razem przygotował nam nie lada kąsek - wydaną w 2005 roku, pierwszą płytę łódzkiego zespołu - COMA pt. "Pierwsze wyjście z mroku" na mrocznym, jak ich niektóre kawałki, winylu. Ten debiutancki krążek, został wyróżniony nagrodą Fryderyka w kategorii Album Rockowy i II miejscem za Album Roku w plebiscycie Teraz Najlepsi 2005. Stał się też windą dla Piotra Roguckiego i reszty zespołu do całkiem udanej (jak na nasze warunki) kariery muzycznej. 

Nie będę ukrywał. Jestem fanem Comy od czasów, gdy dziesięć lat temu usłyszałem w radio utwór "Spadam". Jak wszystkie radiowe hity stał się strasznym wycieruchem, ale dzięki niemu sięgnąłem w tamtych czasach po płytę i wiele razy nie dawałem rodzicom spać po nocach, bo ten wspaniały, ciężki i chaotyczny rock przywrócił mi na chwilę wiarę w polską muzykę. Potem trafiłem do Łodzi na koncert grupy, co tylko ugruntowało te uczucia. 

Z wielkim entuzjazmem przyjąłem także kolejny krążek zespołu pt. "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" i na tym zakończyłem ten romans. Nie chcę ujmować zespołowi osiągnięć, ale kolejne płyty, a nawet późniejszy duet Piotra Roguckiego z wokalistką Within Temptation - Sharon den Adel (którą wielbię niczym Kavalana Solist Vinho Barrique) nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia. Ich muzyka poszła w kierunku wyznaczanym przez statystyki i marketing, a próby aktorskie wokalisty tylko spotęgowały poczucie straty. Pierwsza i druga płyta są dla mnie do dziś wzorem tego, co można zrobić, jeśli zapomni się o odbiorcach, a pozostanie wiernym sobie. Tym bardziej z wypiekami na twarzy oglądałem okładkę i czekałem na pierwsze dźwięki kręcącego się winylu.

Nie zawiodłem się. Brudny i wyjący głos wokalisty przyprawił mnie o gęsią skórkę. Wysokie tony jego skali wprowadziły w iście epicki nastrój, a znajome słowa same cisnęły się na usta. To trochę tak, jakby pierwszy raz spróbować wypust ulubionej destylarni z siłą beczki. Najpierw gryzie w podniebienie, ale ma się świadomość, że jest to dobre, że tak ma być, że to właśnie w takiej postaci można najbardziej doświadczyć tego, jaka whisky ma być naprawę. A potem ciężko jest wrócić do zwykłych 40%. Nie będę ukrywał, że pod koniec "Stu tysięcy jednakowych miast", mieliśmy mokre oczy. Ta muzyka doskonale stymuluje tłamszone przez cały tydzień emocje. Nagle wychodzi się z korpo-space i można zawojować świat.

Czy mogę polecić płytę z czystym sumieniem każdemu? Nigdy w życiu. To nie jest muzyka dla mas. Dziwaczne liryki, chaotyczna składnia, ostry miejscami rock i utwory niczym śpiewana poezja nie wszystkim przypadną do gustu. Piosenki takie, jak "Spadam", czy "Pasażer" faktycznie mogą wydawać się potwornie banalne i patosem podszyte. Tak, jak trunki z Islay nie są dla wszystkich, tak i Coma może odstraszyć.  Z tymi jednak, w których rezonuje ta muzyka, z chęcią wychylę kieliszek (no dobra, z pozostałymi także).

Na koniec jeszcze należy powiedzieć, że samo tłoczenie płyty nie jest może wybitne. To nie Jack White z jego perełkami, ale różnica w porównaniu do jakości YouTube jest kolosalna, więc jeśli czyta to fan zespołu, który ma dostęp do gramofonu, 70 zł jakie zażyczył sobie Empik nie jest wygórowaną ceną!

Polecamy szczególnie z kieliszeczkiem czegoś z mocą beczki np. recenzowanym przez nas Ardbegiem Corryvreckan 57.1%. 


Lista utworów:

Dysk 1
  • 1. Leszek Żukowski
  • 2. Sierpień
  • 3. Chaos kontrolowany
  • 4. Pierwsze wyjście z mroku
  • 5. Pasażer
  • 6. Ocalenie
Dysk 2

  • 1. Spadam
  • 2. Czas globalnej niepogody
  • 3. Nie wiedze skurwysynom
  • 4. Sto tysięcy jednakowych miast
  • 5. Zbyszek
  • 6. Skaczemy

Autorzy:
Adam Kucharuk
Marcin Wójcik
Marika Wójcik - Kucharuk
      edit

0 komentarze:

Prześlij komentarz