13 cze 2016

Published 08:41 by with 0 comment

Laphroaig 10 Y.O. - Czy jest na sali lekarz? - Degustacja #3

(czyt. lafroig) 
  


Laphroaig to jedna z ośmiu destylarni działających na Islay. Położona jest na południowym wybrzeżu wyspy, a jej nazwa w wolnym tłumaczeniu oznacza „piękną kotlinę nad szeroką zatoką”. Jej smak jest kwintesencją ciężkich, torfowo medycznych aromatów, z subtelnymi nutami słodyczy. W 1994 roku docenił go nawet książę Walii, nagradzając destylarnię tytułem Nadwornego Dostawcy.  

Charakterystyczny smak trunku jest zasługą kilku składowych. Po pierwsze - woda pobierana do jego produkcji, płynąc z jeziora Kilbride Loch i przepływając przez torfowiska, dostarcza części charakterystycznych aromatów. Po drugie - destylarnia używa w około 20% przygotowanego przez siebie słodu, resztę sprowadzając z pobliskiej słodowni w Port Ellen. Według specjalistów otrzymywana jest dzięki temu inna dymność, co przekłada się na smak. Istotne są też używane alembiki i sam sposób destylacji. Długi czas oddzielania przedgonu pozwala na uwydatnienie większej ilości estrów w destylacie, dzięki czemu w Laphroaig znajdziemy nuty słodyczy i kwasowości. Jednak ponad wszystkimi wyżej wymienionymi elementami specjaliści upatrują pochodzenia specyficznego charakteru trunku w położeniu destylarni. Zjawisko to, opisywane przez określenie „terroir”, polega na związku walorów produktu z umiejscowieniem jego produkcji. Oznacza to, że choćby skopiować cały sposób produkcji i sprzęt używany przez destylarnię, to nadal nie uzyskalibyśmy identycznego produktu końcowego. Wszystkie, wydawałoby się - niewielkie, niuanse, jak szerokość geograficzna, nasłonecznienie, zmiany pogodowe, wiatr i ukształtowanie terenu, mają niezwykle istotny wpływ i dlatego wszystkie whisky z Islay tak bardzo różnią się od siebie.  

10 letni Laphroaig to podstawowy produkt destylarni. Obecnie promowana jest także wersja Select, bez określenia wieku (NAS), o której pisaliśmy tutaj. Jeśli Ardbeg to bagno, podmokła ziemia i zbutwiałe drewno, to Laphroig jest jak wizyta u lekarza. Jodyna, środki odkażające i opatrunki dominują w palecie tej whisky. To trunek dla koneserów ww. smaków. Zdecydowanie nie polecalibyśmy jej degustacji osobom o delikatnym podniebieniu. Jest to wybór dla świadomych i odważnych poszukiwaczy smaków Islay.  

Destylarnia ma też w swojej ofercie inne produkty. Różni je wiek – to 15y.o. , 18 y.o. i 25 y.o., a także kilka edycji NAS, które różnią się głównie sposobem dojrzewania whisky i beczkami używanymi w tym procesie - Laphroaig An Cuan Mór, Laphroaig Triple Wood, czy Laphroaig PX Pedro Ximenez Sherry Cask. Żeby jednak poczuć prawdziwy smak wypustu destylarni Laphroaig polecamy rozpocząć swoją przygodę od 10-latki (szczególnie, że można ją kupić w cenie ok. 135zł) lub (przy większym już budżecie) edycji Laphroaig 10 y.o. cast strength.  

Przy zakupie jakiejkolwiek edycji Laphroiga warto dołączyć do grona Friends of Laphroaig. Można to uczynić realizując kod z książeczki dołączanej do butelki. Dzięki temu otrzymamy w dożywotnią dzierżawę stopę kwadratową ziemi na torfowiskach Islay, zniżki w sklepie internetowym, a także możliwość uczestniczenia w ciekawym evencie podczas odwiedzenia destylarni osobiście. Jako właściciel ziemski możesz odwiedzić swoje włości, wykopać kawał torfu i postawić flagę swojego kraju, a w zamian za użytkowanie ziemi przez destylarnię, po wycieczce zostaniesz poczęstowany kieliszeczkiem whisky na rozgrzanie.  

Oko:  
Butelka o charakterystycznej dla Laphroaig białej etykiecie. Jasny słomkowy destylat.  

Zapach: 
Przychodnia zdrowia, dentysta i wszelkie horrory związane z nawiedzonymi szpitalami. Do tego niewielka ilość słodyczy i kwiatowości. 40 % pozwala na łagodne zagłębienie się w aromaty whisky i dogrzebanie się do kolejnych jej warstw. Znajdziemy tu tytoń, orzechy, sól morską i wodorosty. Mocą powalania torfem dorównuje Ardbegowi, ale to zupełnie inny trunek. Dzięki swojej intensywności skłania do kontemplowania kieliszka na długo po jego opróżnieniu.  

Smak: 
Zaczyna się łagodnie. Najpierw mały torfik i dymek, potem niewielka ilość cytrusowej słodyczy, a po chwili toniemy w morzu jodyny i opatrunków medycznych. Konsystencja smolista i oleista, ale pije się łatwo i przyjemnie. Whisky jest dobrze zbalansowana. Nic nie przeszkadza, nie odrzuca. To spójny trunek, który przyciąga swoją treścią i poziomem skomplikowania. Przydałaby się informacja o braku dodatków koloryzujących i filtrowania na zimno. Ich brak mówi niestety sam za siebie.  

Finisz: 
Długi, wytrawny i lekko kwaskowy. Czuć dębinę beczek po bourbonie i akcenty dymne.  

Podsumowanie: 
Jak wspomniałem wyżej, Laphroaig 10 y.o. to whisky dla świadomych koneserów. Nie cacka się przy degustacji i nie niańczy, za to łapie odzianymi w antyseptyki aromatami i przygniata do fotela. „Siedź na tyłku i degustuj” - szepcze. Osobiście muszę przyznać, że nie jest to mój ulubiony przedstawiciel Islay, ale z pewnością warto go poznać, choć może dopiero po wypróbowaniu łagodniejszych sąsiadów. Po wieczornej degustacji śniadanie może nie smakować tak samo.  


Zobacz także:

Autor:
Adam Kucharuk
Marika Wójcik - Kucharuk
      edit

0 komentarze:

Prześlij komentarz