7 sie 2016

Published 23:00 by with 0 comment

Douglas Laing & CO - Przegląd szkockiej whisky - Wydarzenia #1



Dzięki uprzejmości sieci sklepów Ballantine’s 6 sierpnia mieliśmy okazję zapoznać się w siedzibie na Vogla 62 ze smakami Szkocji w wydaniu blend, od znanego bottlera – firmy Douglas Laing & CO. Degustacja miała charakter otwarty i przyciągnęła spore grono zainteresowanych. Nas najbardziej urzekły: miejsce – stylowe, klimatyczne, a jednocześnie nieprzytłaczające, obsługa – sympatyczna, służąca radą i wiedzą, oraz, co najważniejsze, whisky w wydaniach reprezentujących poszczególne regiony Szkocji: Epicurean, Scallywag, Timorous Beastie i Big Peat.

Firma Douglas Laing & CO, to szkocki niezależny blender i bottler z historią sięgającą 1948 roku, będący jedną z niewielu firm pozostających mimo upływu lat w rękach jednej rodziny. Podział w 2013 roku na dwa przedsięwzięcia: Hunter Laing & CO i Douglas Laing & CO nie wpłynął na prężne działanie firmy, stale zaskakującej konsumentów nowymi wypustami i ciekawymi wariacjami znanych już smaków. Do tych najbardziej znanych należą:


Epicurean – blended whisky reprezentująca aromaty Lowland, której inspiracją miał być przedstawiciel klasy średniej-wyższej lat trzydziestych dwudziestego wieku, zamieszkujący Glasgow, kochający życie i smakujący zarówno doskonałe jedzenie, jak i potrafiący docenić doskonałe trunki. Whisky o mocy 46,2 % ABV, niefiltrowana na zimno i bez dodatków karmelu zaciekawiła mnie swoją paletą aromatów. Początkowo mocno wyczuwalny słód jęczmienny szybko ustąpił kwiatowym i ziołowym nutom. W smaku delikatna i słodkawa. Kubeczki smakowe szybko przyzwyczajają się do porcji świeżych owoców, korzennych przypraw i skórki limonki. Finisz niezbyt długi, choć pozostawiający posmak świeżo skoszonej trawy i migdałów.

Scallywag – to już przedstawiciel destylatów ze Speyside, na czoło których wysuwają się Mortlach, Macallan i Glenrothes. Z mocą 46 % ABV, bez filtracji na zimno, czy dodatków kolorujących, zaskakuje swoim bogactwem i piękną bursztynową barwą. W procesie maturacji użyto świeżych beczek po sherry, co wyraźnie daje o sobie znać podczas degustacji. W nosie sporo słodyczy, przypraw korzennych, domowego ciasta, cynamonu i czekolady. W smaku gładka, ale z delikatną pikanterią. Finisz ciekawy, pozostawiający niedosyt.



Timorous Beastie – to wizytówka szkockich Highlands. Inspirowana podobno  twórczością Robera Burnsa, w skład której wchodzą m. in. destylaty z Dalmore, Glen Garioch i Glengoyne. Tej, jako jedynej, miałem już okazję próbować wcześniej i pamięć mnie nie zawiodła. To doskonała whisky na niedzielne popołudnia, o aromatach suszonych jabłek, śliwek, brzoskwiń. Rozpływa się w ustach bez wyraźnych dysonansów, niosąc za sobą wytrawność winogron i słodycz wielokwiatowego miodu. Ta „mała myszka” atakuje z mocą 46,8 % ABV, a brak dodatku karmelu i filtracji na zimno czyni ją na rynku luksusowych alkoholi całkiem silną bestią.


Big Peat – Islay pełną gębą. Na nią czekałem i dostałem, com chciał - doskonałe połączenie torfowych aromatów z Ardbega, Caol Ili i Bowmora. Podobno znajduje się tu  też destylat z (nieczynnej już) Port Ellen, ale biorąc pod uwagę obecne ceny, nie spodziewam się tu jego wielkich ilości. W nosie bagno, jodłowe igliwie, winna słodycz i odrobina antyseptyków. W ustach podobnie, ale nadspodziewanie delikatnie. Alkohol nie drażni torfowymi nutami, ale swą doskonałą kompozycją zachęca i wprowadza w smaki Islay. Przy  46% ABV, braku koloryzacji i filtracji na zimno, oraz palecie pozwalającej nawet po opróżnieniu kieliszka z zaciekawieniem poszukiwać aromatów - zdecydowanie mój faworyt.

W ofercie firmy znajduje się też piąty przedstawiciel smaków Szkocji, który tego dnia nie zagościł na degustacyjnym stole – Rock Oyster. To zbiór smaków szkockich wysp, o aromatach morskiej bryzy, rześki i wyrazisty. Na jego degustację poczekamy jednak do zbliżającego się wielki krokami Whisky Live Warsaw 2016.



Degustację uznajemy za niezwykle udaną, do domu wróciliśmy objuczeni reklamówkami, w których znalazły się degustowane tego wieczoru specjały. Powiększenie naszych kolekcji o kolejne butelki było nieuniknione – dodatkową zachętą do opróżnienia portfeli były promocyjne ceny (np. 4 sztuki w cenie 3). Dziękujemy za miły event niezawodnemu gospodarzowi Jarosławowi Bussowi i świetnej obsłudze sklepu.

Autor:
Adam Kucharuk
Marika Wójcik - Kucharuk



      edit

0 komentarze:

Prześlij komentarz